Nieudany odbiór kasety :/
-
DST
66.14km
-
Czas
02:39
-
VAVG
24.96km/h
-
VMAX
46.90km/h
-
Temperatura
-4.0°C
-
Podjazdy
407m
-
Sprzęt szosowy składak
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany był dosyć ambitny. Minimum 200 km, a raczej więcej. Wieczorem zamontowałem nowy, stosunkowo lekki bagażnik, kupiony specjalnie pod wyjazdy z sakwami. Szykowałem się na długą trasę i powrót w nocy, więc uzbierało się trochę klamotów - w sumie 9 kg z sakwą.
Pobudka o 4. Patrzę przez okno i widzę, że jezdnia jest cała upaprana śniegiem - podziękuję - mam dosyć gleb.
Wstaję o ósmej, a zbieram tuż przed dziesiątą ;) Ruszam. Wbrew obawom sakwa nie mia aż tak negatywnego wpływu na sterowanie jak bym się spodziewał. Na początek jazda miejska - ciągłe stawanie i ruszanie. Na podjazdach kaseta czasem łapie (chyba jest brudna :P) i mogę jechać na miękkich przełożeniach.
Za Krakowem drobne problemy nawigacyjne 8) Zagapiam się i źle skręcam, możliwości powrotu nie ma.. Do tej pory jeszcze nie jechałem w Polsce ani drogą ekspresową, ani autostradą :P
Po kilku kilometrach znajduję furtkę.
Przed Rudawą przydrożny termometr pokazuje -4,9 st. Z bidonu nie chce lać się woda, w środku tworzy się mała kra. Zatrzymuję się aby uzupełnić płyny. Cały czas droga jest uwalona, uwalone więc są i hamulce, i cała reszta. Kontroluję rower i zauważam, że coś nie tak jest z bagażnikiem - obejma zaczyna zjeżdżać. Dokręcam ją, ale za chwilę problem się powtarza. Nie chcę ryzykować, że obejma zacznie wcinać się w rurkę i zawracam się :/
Pomijając chmary policji powrót odbywa się bez niespodzianek.
Zdjęcia później...
AVS 24,9 km/h
Kategoria wycieczki, sakwa
komentarze
Wystarcza mi, że rowery mam ciężkie. ;)
Ja nawet na swoją życiówkę (300+) zabrałem może 1kg, wliczając catering. :)
Na szarugę dobre jest częste jeżdżenie po ciemku - wtedy szary dzień wydaje się całkiem jasny. :)